Duże, zabezpieczone kodami i kartami wstępu, przypominające raczej bunkier niż zwykłą pracownię laboratorium CGI zawsze tętni życiem. Nie brak tu naukowców w białych kitlach, którzy z probówkami w dłoniach przemykają się z sali do sali i wymieniają między sobą uwagi, ważnych szych czekających na kogoś z teczką w ręku, zmęczonych sekretarek ze słuchawkami przy uszach, a drukarki i kserokopiarki żyją swoim życiem, nie przestając wypluwać z siebie dokumentów opatrywanych później przez odpowiednie osoby pieczęcią "TOP SECRET".